środa, 14 czerwca 2017

Sens życia

Tak się czasem zastanawiam,jaki sens ma moje życie.Czasem jestem w niezłej rozsypce i mam wszystkiego dość.Zadaję sobie pytanie-po ci się tak męczyć,zamiast iść przez życie jak robią to niektórzy.Żyją z dnia na dzień,nie ma dzisiaj to i pewnie jutro tez nie będzie,ale co tam.
Po długich przemyśleniach mam czasem ochotę w ogóle nie wstać z łóżka,ale zawsze ktoś wtedy wchodzi,zawsze jest coś do zrobienia,zawsze trzeba gdzieś jechać i tak naprawdę bez mamy dom nie funkcjonuje normalnie.Szkoda,że niestety nie wszyscy to doceniają.Ale tak już chyba być musi.
TAK! mam dziecko niepełnosprawne.
TAK! potrzebuje zrozumienia bliskich.
TAK! radzę sobie ale CZASAMI potrzebuję pomocy.
NIE! nie potrzebuje litości.
NIE! nie chcę by mnie wyręczano.
NIE! nie chcę słyszeć "JESTEŚ SILNA DASZ RADĘ".
NIE! nie chcę słyszeć TY TO MASZ PRZECHLAPANE.
TAK! pozwalam sobie na male rozrywki.
TAK! lubię dobrze wyglądać i działam w tym kierunku.
TAK! rezygnuje z niektórych marzeń, planów dla dobra dziecka.
NIE! nie poświęcam się..rezygnacja z części siebie nie jest poświęceniem a naturalnym obowiązkiem rodzica.
TAK! przeklinam, daje upust swoim trzymanym na wodzy długo nerwom. I niech mnie nikt nie poucza że mi nie wypada!
TAK! mam chwile załamania i jak masz mnie pocieszać przez słowa typy weź się w garść to daruj sobie! ja wiem co mam robić!
TAK! muszę czasem mieć podejście roszczeniowe bo nic nie zdziałam dla dziecka.
NIE! nie cofnęłabym czasu. Chyba że do dnia porodu.
TAK! mam świadomość swojej wartości ale nie będę unosić się dumą gdy chodzi o dobro dziecka.
TAK! chętnie innym pomogę. To że mam sporo swoich obowiązków nie znaczy że jestem bezużyteczna dla bliskich i przyjaciół.
TAK! tak zdarzyło mi się obwiniać niepełnosprawność dziecka za sytuacje w jakiej jestem.
NIE! nie mam wyrzutów sumienia gdy zrobię coś tylko dla siebie. Już nie mam
TAK! daję sobie radę nie dlatego, że muszę a dlatego, że chcę.     

Jestem mamą ,jak każda z kobiet tu zaglądających już jest,albo może będzie.Zawód ciężki,niedoceniany,bo jak można nazwać BYCIE MAMĄ?
Jesteśmy na każde zawołanie naszych dzieci,w chorobie i zdrowiu,zawsze blisko naszych dzieci,mężczyzn.A niektóre z nas jeszcze pracują zawodowo.W pracy mają premie,urlopy.Wykonują jeden wyuczony lub wybrany przez siebie zawód,w którym pracują.Wracając do domu stają się kucharkami,pielęgniarkami,kochankami,sprzątaczkami....I tak naprawdę nie mają za to nawet złotówki.Bo taka jest rola kobiety.Teraz to już chyba trochę była ,bo czasy inne.Nie mniej jednak taki stereotyp kobiety nadal funkcjoinuje w wielu rodzinach.
Po jednym z gorszych dni,czekając na męża,aż wróci z pracy,myślałam,po co ja to wszystko robię.Po co się staram jak i tak nie każdy jest zadowolony.Chciałabym iść w końcu do pracy i zobaczyć jak to jest być poza domem kilka godzin i odpocząć od tego całego domowego zgiełku.Póki co nie ma takiej opcji.Została mi praca w domu :)
Pojawiło się pytanie -Kto mi za moją cieżką prace zapłaci?I nagale uświadomiłam sobie,że mam płacone codziennie.Ciepłym słowem od męża,uśmiechem i przytuleniem od dzieci i codziennie słyszę KOCHAM CIE MAMUSIU :)
Jako matka nie pracująca zawodowo,to najlepsza zapłata jaką mogłam sobie wymarzyć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz