poniedziałek, 28 lipca 2014

O krok od śmierci

Ostatnio znów przekonałam się jak bardzo życie może być kruche.
Wtorek-godziny poranne.Temperatura,atak padaczkowy nie do zatrzymania,pogotowie zabiera dziecko razem z matką do szpitala.wracają po dwóch godzinach z rozpoznaniem jednostronnego zapalenia płuc.Leki,zalecenia...
Godziny wieczorne-temperatura,kolejny atak padaczki,na który domowe leki nie działają.Pogotowie,zabierają do szpitala.Po dojeździe matka kładzie dziecko na leżankę i słowa-"ona nie oddycha".Reanimacja,intubacja,dziecko zostaje przewiezione do specjalistycznego szpitala w Kielcach.Kilka dni pod respiratorem.Zachłystowe zapalenie płuc,tym razem już obustronne.
Cierpienie,ból dziecka i jego rodziców.Bardzo bliskich mi osób.Mój brat,bratowa i chrześniaczka Natalia.Cierpi bardzo,ataki padaczkowe nie odpuszczają.Dziecko jest naszą przytulaneczką kochaną i tylko lekkim uśmiechem i błyskiem w zmęczonych już oczkach potrafi nam powiedzieć,jak bardzo cieszy się z tego,że jesteśmy.
Natala jest w szpitalu na OIOMie.Jak długo,ciężko powiedzieć.
W lipcu skończyła 4 latka.4 lata cierpień,tony chemii,bez której nie może funkcjonować.a my nic nie możemy zrobic.Tylko patrzymy i w miarę naszych możliwości pomagamy.Chociaż niestety nie zawsze można to zrobić.Człowiek cierpi razem z dzieckiem.Ona fizycznie,my psychicznie.
Chcielibyśmy,aby żyła jak najdłużej,ale co to za życie.Bóg wie co robi.Nikt nie wie,co jest przyczyna takiego stanu Natalii.Może kolejne badania genetyczne wyjaśnią choć trochę.

1 komentarz:

  1. :( Nie wiadomo, co napisać...
    Siły dla rodziców, dla Was wszystkich.
    Takie cierpienie dziecka jest niewytłumaczalne, niesprawiedliwe...nie powinno mieć miejsca..

    OdpowiedzUsuń