środa, 28 stycznia 2015

Opowieści poperacyjne

Adrian jest już drugi tydzień po operacji.Czuje się całkiem nie źle.Od przyszłego tygodnia zaczyna indywidualne nauczanie.Czas dłuży mu się strasznie.Siostra bardzo stara się mu go urozmaicać,jednak nie zawsze jej to wychodzi.
Patrząc na wszystko już z pewnej perspektywy widzę,że nie było i nie jest tak strasznie.Fakt,nerwy w trakcie operacji i przed ogromne.Bardzo bałam się,czy sobie poradzę.Opieka nad dwójką dzieciaków 24 na dobę-hm,szczerze mnie przerażała.W głowie wciąż miałam poprzednie operacje i poprzednie gipsowania.Pobudki po kilkanaście razy w nocy,bo boli,bo nie wygodnie,bo trzeba przekręcić...
Tylko wtedy Adrian był sam,a teraz jest jeszcze Wika.Najgorsza była pierwsza noc,gdzie musiałam wstawać co chwilę.Chyba nawet nie spałam.Oczywiście tatuś w domu był,ale i tak Adi ciagle woła mama :)
Dzisiaj jest znacznie lepiej.Nie wstaję tak często do syna,a i on opracował metodę przekręcania w tych gipsiorach,więc już tak często nie potrzebuje pomocy.Nawet Wiktoria jakoś lepiej śpi w nocy.Umówili się czy co :)
Dzieciaki śpią,za to matka nie koniecznie.Myśli,analizuje,kombinuje,żeby dobrze było,a i tak jakoś jej nie wychodzi.Życie przynosi problemy,które musimy rozwiązywać,a wcale to takie proste nie jest.
Kiedyś myślałam,że największym problemem jest choroba syna.Czy jest to problem?No cóż,już teraz nauczyliśmy się z nią żyć.Wiemy,że już do końca życie będzie naszym domownikiem i niestety nic tego nie zmieni.Czasem mam wrażenie,że po tylu latach walki z mpd już pomału się wypalam.Nie mam po prostu już siły.Marzy mi się chociaż jeden dzień wolnego.No tak, zapomniałam-mamy nie biorą zwolnienia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz