sobota, 14 marca 2015

Wiosnę czas zacząć?Chyba nie u nas...

A to dlatego,że nadal jakieś czarne chmury nad nami wiszą i żaden podmuch nie chce ich przegonić.Oczywiście wszystko tyczy się syna mego jedynego.Po świętach miał do szkoły wrócić,ale niestety nie udało się .Mimo codziennej rehabilitacji kolana nie zginają się na tyle,aby mógł siedzieć w ławce.Oprócz tego nadal sam się nie porusza :(
Myślałam,że tym razem troszkę lepiej to pójdzie.Gips był tylko trzy tygodnie,a nie osiem tak jak po poprzedniej operacji.Gdzieś jednak w podświadomości tkwią te złe wspomnienia,które nie pozwalają na szybki powrót do formy.
Adrian stara się bardzo i widzę ,jak pewne sytuacje go dręczą.Ale co ja mogę?Już nic...Teraz wszystko zależy od jego nastawienia.Może nie tyle chęci,co możliwości.Mam tylko nadzieję,że ten stan niesamodzielności długo trwał nie będzie.Mimo wszystko indywidualne nauczanie przedłużone do końca roku szkolnego :(
A co ze mną?No cóż,nie myślałam ,że kiedyś to powiem,ale jestem strasznie zmęczona.Psychicznie,fizycznie...Chyba pod każdym możliwym względem.Mam wrażenie,że nikt mnie nie rozumie.Mówię,płaczę,tłumaczę,a to i tak jak grochem o ścianę.I tak się zastanawiam ile jeszcze mogę wytrzymać.Potrzebuję totalnego zresetowania dysku :)
Czekam na pierwsze przebłyski wiosennego słońca.Wraz z nim może wróci moja chęć do życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz