wtorek, 5 listopada 2013

Widzę to czego nie ma czyli "matka ma schizy..."

Postanowiłam porozmawiać z naszą rehabilitantka na temat nóg Adrianka.Wskazałam wszystkie moje bolączki,oczywiście poruszyłam temat operacji.No i cała reszta,że nóg nie prostuje-a ona,że przecież na leżąco jest ok,przykurcz bardzo mały,prawie niezauważalny.Matka nadal swoje,że kolana do środka się chodzą.Piłeczka odbita znowu została i udowodniona kolejnym ćwiczeniem wykonanym przez Adriana.Przed operacją nie było o tym mowy.Już bałam się,że operacja się cofnęła.Nic bardziej mylnego,nie cofnęła się,wszystko nadal na swoim miejscu się znajduje.No ale oczywiście matka temat drąży nadal.Co  tymi nogami,skoro nie może chodzić na wyprostowanych.Matka została olśniona i uświadomiona.Wszystko wskazuje na to,że jest to nawyk,który wbrew wszystkiemu nie jest tak łatwo wyeliminować.A powód takiego ustawienia nóżek znajduje się w głowie.Pamiętam,jak jeszcze nasz lekarz mówił,że nawet przy wyprostowanych nogach na leżąco przy chodzeniu będzie je zginała,bo tak po prostu czuje się pewniej.
Troszkę mnie to wszystko uspokoiło.Ale to nie zmienia faktu,że nóżki jednak są troszkę napięte.Zastanawiam się,czy nie zacząć zakładać łusek na noc,ale niestety mój nastolatek bardzo się przeciwko temu buntuje.
Poczytałam o rizotomii i niestety już całkiem zgłupiałam.Czasem chyba lepiej o pewnych rzeczach nie wiedzieć i do internetu nie zaglądać.
Udało mi się uchwycić naszego "Czupurka"(tak nazywa braciszek) zjadającego nogi.W końcu.

Jest to bardzo niesamowity widok.Tyle rzeczy przy Adrianku nas ominęło.Tak wielu rzeczy nie potrafiło dziecko zrobić.A Wiktorii wszystko przychodzi z taką łatwością.Nawet zjadanie własnych nóżek.
Kiedyś musieliśmy nauczyć się "obsługi'wcześniaka,dziecka z problemami zdrowotnymi .Teraz uczymy się "obsługi" zdrowego dziecka.I to też jest niesamowite uczucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz